wtorek, 31 maja 2011

kierunek Zamojszczyzna

W ostatni weekend odbyłem wyprawę do Zamościa na ślub mojej przyjaciółki, z którego kilka zdjęć na pewno też dodam, ale to dopiero później.
Do Zamościa pojechałem pociągiem, który PKP przywróciło po bardzo długim okresie. Pomimo że infrastruktura kolejowa w kierunku na Zamość jest w większości wyremontowana to jeździ tam jeden na dzień pociąg osobowy, reszta to pociągi transportowe jadące na granicę.
Trochę żałowałem że pojechałem pociągiem a nie autem, no ale pozwoliło mi to zobaczyć świat z całkowicie z innej perspektywy. Ten świat zaskoczył mnie pięknem w szczególności już będąc na Zamojszczyźnie i Roztoczu.
Podróż nie jest aż tak droga, normalny bilet 59 zł 2 klasą za przebycie prawie 400 kilometrów z Krakowa do Zamościa. Jedyną wadą podróży jest czas, przejazd trwa ponad siedem godzin. Gdyby jeszcze można było czasami tak zatrzymać pociąg i wysiąść by zobaczyć jeszcze więcej.
Jednym z niesamowitych doświadczeń z podroży był postój w Szczebrzeszynie, tak to prawdziwa nazwa wsi tuż przed Zamościem. Był już późny wieczór i otworzyłem okno by wpuścić do przedziału trochę świeżego powietrza. Po chwili zadziwił mnie odgłos przypominający muzykę, która zagłuszała oddaloną lokomotywę. To co usłyszałem było niezliczoną ilością grających świerszczy, które nic sobie nie robiły z przyjazdu wielkiego i głośnego pociągu. Coś cudownego i tak jest na każdym kroku jadąc w kierunku Zamościa.
No chyba ze jada jakieś ignoranckie debile w drugim przedziale, które ledwo co stojąc na nogach drą się wniebogłosy, a których spotykasz kolejnego dnia w jeszcze lepszym odlocie "zwiedzających" Zamość. Zastanawiam się po co tacy ludzie ruszają się z domu i jadą około 10 godzin tylko po to by się spić do nieprzytomności i szpanować na ulicach jakby nie patrzył biedniejszego miasta. O Zamościu już wkrótce.



























czwartek, 26 maja 2011

spanie = opalanie

Opalać się podczas sjesty to można w krajach śródziemnomorskich, ale jeszcze nie widziałem żeby w Polsce miały miejsce takie praktyki. Jednak jak widać spać i opalać się można wszędzie i to nawet pod urzędem gdzie pilne oko strażników miejskich czuwa nad naszym bezpieczeństwem.

Odcisk

W ramach Festiwalu Miłosza na Powiślu niedaleko CORTu stanęła rzeźba która przedstawia odcisk palca poety. Wewnątrz znajdują się odlewy literek symbolizujących słowa. Męczy mnie tylko pytanie, skąd wzięli odcisk Milosza i czy to jest naprawdę jego?? Zobaczcie sami a porównanie zostawiam dociekłym badaczom historii z IPNu.




środa, 25 maja 2011

za mało Solidarne

Jak to zwykle bywa w społeczeństwie znajdują się osoby które uznają ze państwo powinno być bardziej solidarne z pracownikami i biednymi. Tylko nikt nie dostrzega problemu że państwo nie ma z czego dać, bo musi tez dbać żeby w tej republice bananowej ktoś chciał inwestować. A wszystkim inwestorom i prywatnym właścicielom sen z oczu spędza nieograniczone prawa związków zawodowych.
Opinie są różne, ale najczęściej związkowiec uznawany jest za nietykalnego i niepracującego ciężko. Czy to opinia słuszna nikt do końca nie wie, ale odkrywana prawda na temat gigantycznych zarobków prezesów związkowych i siły z jaka walczą o te stanowiska można stwierdzić że jest to prawda.
Dziś właśnie związkowcy regionu małopolskiego protestowali żądając podniesienia płacy minimalnej, lepszej opieki socjalnej i podwyższenia poziomu kształcenia. Uwag do tego nie będę wnosił bo bym zapisał całego bloga.
 
 



JUWE... JUWENALIA...

... kto nie pije ten kanalia. Słysząc ten okrzyk w całym Krakowie można od razu stwierdzić że miastem władają studenci. Tegoroczne Juwenalia były naprawdę wyjątkowe, bo zgrupowane w jedno i organizowane przez wszystkie uczelnie. Prawie wszyscy się bawili, jednak aby ktoś mógł się bawić ktoś musi pracować. Mowa tu o całej obsłudze i tzw. MS Patrolu oraz o mediach studenckich które nie miały też łatwo. W tym i ja całe juwenalia spędziłem na bieganiu, robieniu i obrabianiu zdjęć, oby tylko jak najszybciej dać na sieć.
Ale pozostawiając na boku sprawy organizacyjne przejdę do wydarzeń juwenaliowych o których zawsze pod zdjęciem dodam kilka słów.

Koncert Reggae i wyskoki Vavamuffina

Wybory najmilszej studentki Krakowa, co rok to nudniejsze i ciężkie do sfotografowania



Najmilsza Krakowa tuż po wyborze

Brodka niestety w czarno białych barwach bo koloru aparat już nie wytrzymał (zwariował od niebieskiego)

Tradycji musi być za dość a wiec i COMA i jej wokalista Piotr Rogucki

Zabawa jednak lepiej wygląda z poziomu ryby
Tu muszę napisać kilka słów. Na koncercie Myslovitz zdarzyło się coś niesamowitego i chyba zaskakującego dla zespołu. Podczas piosenki Peggy Brown wysiadł prąd zespół przestał grać, ale publiczność nie przestała i pokazała siłę gardeł. Po chwili prąd powrócił i Peggy Brown powróciła w wykonaniu Myslovitz.

Artur Rojek Myslovitz

Plażowe Disco na Miasteczku Studenckim

Fota z Prezydentem Miasta na pamiątkę przejęcia władzy na 3 dni.

Grzegorz Turnau i Andrzej Sikorowski - niezapomniany i jedyny taki koncert na rynku

Ania Dąbrowska - błagam bez komentarza

Duży koncert to jest coś

Kasia Nosowska Hey - dali kopa w tym roku i zaskoczyli oświetleniem

Scena na miasteczku wieczorem po ulewach

Projekt Piwo czyli akademik zmienił się w ekran

Grabarz i Strachy na lachy - to była zabawa


 

Więcej zdjeć nie daje bo i tak to trudno przejrzeć. Jak by ktoś chciał więcej zapraszam na Albumy KSAF