sobota, 30 kwietnia 2011

Album rodzinny JP2

Już od 2005 kiedy odszedł do domu Ojca, był dla nas świętym, świętym od zaraz. Po ponad pięciu latach procesu beatyfikacyjnego, w najbliższą niedzielę Jan Paweł II zostanie wyniesiony na ołtarze jako błogosławiony.
Cieszy się cały świat, a w szczególności Polska i Kraków w którym Karol Wojtyła kształtował swoją tożsamość. Z tej specjalnej okazji wraz ze współpracy z Rzymem na Krakowskim Rynku otworzono wystawę Album Rodzinny Jan Paweł II. Wystawione zdjęcia zajmują powierzchnie ponad 300 metrów kwadratowych, są to fotografie wybrane ze zbioru stworzonego specjalnie na beatyfikacje przez władze Krakowa i Rzymu.
Wystawa potrwa na Rynku do 9 maja a następnie zostanie przeniesiona na Powiśle przed CORT.
Zapraszam do obejrzenia tych wyjatkowych pięknie podświetlonych fotografii.



















czwartek, 28 kwietnia 2011

Magik

Już chyba wszystkie Krakowskie media już o nim pisały i wszyscy zrobili mu zdjęcie z każdej strony. Mowa o tajemniczym magiku - Aladynie, który unosi się około pól metra nad rozwiniętym pod Kościołem Mariackim dywanikiem. Wiadomo żeby nie stracić równowagi i nie wisieć do góry nogami, podpiera się na laseczce.
Toż to prawdziwa magia, ale w szczegóły nie będę się zagłębiać, bo wybieram życie w magii i świętym spokoju.

 

tramwajem po wodzie

Jazda tramwajem po Wiśle jest raczej niemożliwa, ale już od najbliższej soboty rusza sezon Krakowskiego Tramwaju Wodnego. Będzie nim można popłynąć od Galerii Kazimierz do ulicy Flisackiej i dalej do klasztoru w Tyńcu. Wzdłuż trasy rozlokowane jest osiem przystanków na których znajdziemy rozkład kursującego tramwaju, dla małej pętli miejskiej będzie to co 15 - 20 minut, a dla drogi do Tyńca co 2 godziny.
Więcej informacji na stronie tramwaju wodnego: www.ktw.krakow.pl

Dla takich widoków jak poniżej warto się z wydatkować i popłynąć choć raz by zobaczyć Kraków z poziomu środka Wisły.









wtorek, 26 kwietnia 2011

Stalownik

U podnóży Magurki w jednej z dolin w końcu lat 60-tych powstało najnowsze jak na owe czasy sanatorium hutnicze w Polsce, gdzie leczono gruźlicę - Stalownik. Z początkiem lat 70- tych przekształcono je w szpital w którym znajdowało się w nim kilka oddziałów i centralny blok operacyjny na najwyższym piętrze, łączna liczba łóżek przekraczała 320. W jego budowie nie szczędzono środków i zastosowano nowatorskie rozwiązania jak na tamten okres, wodne ogrzewanie podłogowe czy mechanizm mający obracać cały budynek (!) frontem do słońca (ostatecznie mechanizm zalano betonem ze względu na niestabilność gruntów podczas ruchu budynku). Oddany do użytku w 1968 roku, w czasach zimnej wojny miał stanowić zaplecze szpitalne dla Śląska na wypadek wojny nuklearnej.
Jednak wraz z biegiem czasu i brakiem pieniędzy szpital popadał w ruinę. Budowany nowy szpital pod Szyndzielnią po ukończeniu i oddaniu w 1997 roku przejął wszystkie oddziały ze Stalownika co przyczyniło się do jego zamknięcia w 2001 roku. Brak pieniędzy i pomysłu na wykorzystanie budynku sprawiło że budynek w krótkim czasie zaczęto szabrować. Władze Wojewódzkie do których należał cały teren sprzedał go zaledwie za 2 miliony złotych (za bezcen) tajemniczemu biznesmenowi z Podhala. Ten bez żadnej zgody i zabezpieczenia rozpoczął grabieżczą rozbiórkę usuwając okna i całe wnętrza, pozostawiając szkieletor z antenami nadawczymi.
Na tajemniczym właścicielu wg. mediów lokalnych ciążą zarzuty prokuratorskie, a zgodnie z plotkami mieszkańców zdemontował to na czym mógł zarobić i czerpie ciągle zyski z obecnych na dachu szkieletora anten nadawczych.
Budynek jest ogólnie niezabezpieczony, z uzyskanej wiedzy dostępu na wyższe kondygnacje budynku strzeże czujka alarmowa i krata, która jak wyczytałem można obejść.
Żal tylko pozostaje że to co tak dużym nakładem finansowym i pracy zostało tak szybko zniszczone decyzjami jednego człowieka i bezczynnością lokalnych urzędników. Zobaczcie co pozostało po dawnym szpitalu wojewódzkim "Stalownik".


Tak dawniej wyglądał Stalownik na pocztowce z Bielska (http://fotopolska.eu/14490,foto.html)
 Teraz wygląda tak:
 Wjazd na teren dawnego szpitala, tuż za portiernią znajdowała się kotłownia, kuchnia i pralnia















Informacja o tym że teren jest prywatny i że jest chroniony jest niewidoczny dla wchodzących, na teren niezabezpieczonego obiektu. Tabliczka w stanie pozostałych tabliczek z okresu szpitala i wisi około 3 metry nad ziemią. Co sprawia że wg mnie teren jest w ogóle niezabezpieczony (nieoznaczony).



Zapewne to nie ostatnia wzmianka o "Stalowniku" u mnie na blogu.